Każdy początek jest szalenie ważny. Nasze nastawienie na samym wstępie
Mszy Świętej może zadecydować o tym, jak ją przeżyjemy. Pierwszy gest -
pocałunek Ołtarza - wprowadza nas w atmosferę miłości. Zaraz potem
pojawia się znak, który każe nam porzucić wszelkie wyobrażenia o Mszy jako pewnym religijnym obrzędzie, odprawianym wobec Wielkiej, Bezimiennej, Boskiej Mocy. Mianowicie czynimy Znak Krzyża,
wypowiadając Imiona Boga. Pryska anonimowość. Stajemy bowiem w Obliczu
kochającego nas Ojca, który daje nam się poznać i pokochać przez Swego
Syna, a miłość i poznanie jest możliwe dzięki zamieszkującemu w nas
Duchowi. A zatem już nie tylko miłość,a le miłość do Boga, którego znamy
z Imienia.
Przychodzimy na Mszę Świętą nie po to, aby się pomodlić, ani też by
odprawić niedzielne nabożeństwo. Gromadzimy się, by wołać w Duchu
Świętym do Ojca, błagając o Jego Syna, naszego Zbawiciela. Prośba ta
zostaje wysłuchana, bo Jezus naprawdę przychodzi: najpierw w Ewangelii,
swojej Radosnej Nowinie, a potem w Swoim Ciele i Krwi. Jezus przychodzi,a le Jego droga wiedzie przez Krzyż, stąd właśnie ten Znak na początku Mszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz