niedziela, 1 maja 2016

OBJAWY I PRZYCZYNY ZNIEWOLEŃ DUCHOWYCH

Na stronach Ewangelii wielokrotnie znajdujemy wzmianki o uwalnianiu przez Jezusa ludzi opętanych przez złego ducha. Św. Mateusz w sumarium o działalności Jezusa w Galilei pisze: Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał (Mt 4,24b). 

Ewangeliści oraz pisarze pierwotnego Kościoła wszelki wyraźny wpływ złego ducha na człowieka nazywali opętaniem, w teologii współczesnej odróżnia się opętanie od zniewoleń duchowych. Opętanie zachodzi wtedy, kiedy zły duch zamieszkuje w człowieku i posługuje się nim jak narzędziem, natomiast zniewolenie polega na „zewnętrznym” atakowaniu człowieka. Zniewolenie zdarza się o wiele częściej niż opętanie, a oba te przypadki – w naszym polskim społeczeństwie – w związku z szerzeniem się ateizmu, satanizmu i leczeniem metodami niekonwencjonalnymi, zdarzają się o wiele częściej niż w niedalekiej przeszłości. Dlatego temat ten stał się bardzo aktualny. 

1. OBJAWY
Niektóre objawy zniewoleń przypominają choroby psychiczne, są to: napady lęku, myśli samobójcze, depresja, koszmarne sny, widzenia, głosy. Niektóre objawy przypominają choroby fizyczne, np. ból głowy, żołądka i innych części ciała, wykręcanie rąk lub nóg. 
W takich przypadkach osoba zniewolona zwykle nie zdaje sobie sprawy ze swojego stanu, sądzi że jest po prostu chora. Inne objawy, które wyraźniej wskazują na zniewolenie duchowe wiążą się z dziedziną życia religijnego, do nich należą: myśli bluźniercze zwłaszcza w czasie modlitwy, złe samopoczucie w kościele, trudność w przystępowaniu do sakramentów, agresja wobec rzeczy świętych, drżenie lub chwianie się w czasie modlitwy, niechęć do modlitwy i lęk przed wodą święconą. Rozeznanie, czy chodzi o chorobę psychiczną czy o zniewolenie duchowe jest niekiedy trudne. Jeżeli nie ma lęku lub agresji w stosunku do rzeczy świętych – a może zdarzyć się taki przypadek nawet u osób naprawdę zniewolonych – trzeba dowiedzieć się, czy nie miały miejsca w życiu danej osoby jakieś wydarzenia, które mogły spowodować zniewolenie duchowe. Jeżeli takie wydarzenia miały miejsce, np. spirytyzm, można podejrzewać, że duch zły sprytnie utajnia swoją obecność chowając się za objawy chorobowe.
Trzeba wiedzieć, że zły duch na ogół nie działa pod swoim własnym imieniem, osobie zniewolonej przedstawia się jako dusza kogoś zmarłego, jako „dobry duch przewodnik”, nie chce dopuścić do egzorcyzmów, wmawia zniewolonemu, że to jest choroba i że egzorcyzmy nie są mu potrzebne. Niekiedy może nawet nie objawić się w czasie pierwszych lub drugich egzorcyzmów. Dopiero powtórzenie i przedłużanie egzorcyzmów staje się dla niego „nie do zniesienia”. 
Powiedzieliśmy, że przy zniewoleniach zły duch atakuje „z zewnątrz”. Otóż, wielokrotnie spotkałem osoby, które mówiły o takich zewnętrznych atakach. Według ich relacji odczuwały one obecność kogoś złego przy sobie, niektóry osoby widziały „coś”, co zbliżało się do nich ze wszystkich stron jak czarna chmura, albo wisiało po ich lewej stronie w odległości kilkudziesięciu centymetrów, niektóre osoby czuły, jak „coś” ich dotyka, popycha lub kładzie się obok. To coś wywoływało paniczny lęk. 

Z objawów podobnych do chorób psychicznych warto zwrócić uwagę na widzenia i głosy, tym bardziej, że mogą one pochodzić również od Boga. Ktoś przychodzi i mówi, że kiedy się modlił, postać Jezusa na obrazie stała się żywą. Ktoś inny widział na obrazie krew płynącą z przebitego serca Jezusa. Jednocześnie napełniła go wielka miłość. Inny widział Jezusa albo Maryję i rozmawiał z Nimi.Osoby te są przekonane, że te widzenia pochodzą od Boga. Ale czy rzeczywiście od Boga? Należy dowiedzieć się, czy nie zażywają środków psychotropowych, czy nie miały kontaktu z okultyzmem i czy nie było w przeszłości objawów zniewolenia duchowego. Następnie, trzeba zapytać się, jakie są owoce tych widzeń: czy nie wprowadziły zamieszania do codziennego życia i czy nie rozwinęły próżności zamiast pokory. Jeżeli dana osoba pod wpływem widzenia występuje przeciw nauce lub praktykom Kościoła, jeżeli czuje się powołana do pouczania wszystkich naokoło i o swoich widzeniach chętnie opowiada, są one niewątpliwie nie od Boga. Znakiem fałszywej wizji jest już sama niechęć do poddania jej pod rozeznanie osobie kompetentnej – spowiednikowi lub innemu księdzu. Jeżeli wizjoner uważa, że wystarczy mu własne rozeznanie, na pewno jego wizje nie są od Boga. 

Bardzo zwodnicze mogą być też głosy. Oto dwa przykłady. Pewna osoba zmuszana jest przez głos, aby pisała listy do różnych członków rodziny i znajomych z prośbą o modlitwy w intencji zmarłych oraz z wezwaniem do porzucenia życia w grzechu. Osoba ta nie ma wątpliwości, że to jest sprawa Boża. Pisze listy – zresztą pismem automatycznym – dziesiątki listów. Głos coraz bardziej wtrąca się w jej życie, wydaje co chwilę różne nakazy. Po pewnym czasie głos zaczyna wypowiadać zdania bez sensu. Nie chce się przedstawić, kim jest. Czyj był to głos? Od początku był to głos złego ducha. Innej osobie głos zabrania iść do egzorcysty, grozi, że ją zabije. Do egzorcyzmów jednak dochodzi. A zatem głos zmienia front: każe słuchać się egzorcysty, przepowiada, że osoba ta stanie się bardzo czynna w ewangelizacji, zachęca do modlitwy. Jednocześnie osobie tej dokuczają lęki a w czasie egzorcyzmów są wyraźne objawy zniewolenia. Nie ma wątpliwości, że głos „zły” pochodzi od złego ducha – a głos „dobry”? Nie jest pewne, czy od ducha dobrego. 

Objawem zniewolenia może być także choroba fizyczna. Pewna osoba od kilku miesięcy cierpi na nieznośne bóle głowy. Żadne lekarstwo nie pomaga. Ktoś radzi jej udać się do świeckiej egzorcystki. Egzorcystka stwierdza, że jest to sprawa diabelska, i jednego z diabłów niby przepędza. Ale ból głowy nie ustaje. Osoba ta trafia wreszcie do egzorcysty księdza. Początkowo ksiądz bardzo sceptycznie podchodzi do powiązania bólu głowy ze zniewoleniem demonicznym, ale zauważa, że osoba ta boi się przeżegnać wodą święconą, boi się też modlitwy. To może wskazywać na przyczyny duchowe. W czasie wywiadu z daną osobą wychodzi na jaw, że kilka miesięcy temu wyrzekła się Boga. Dotknięta cierpieniem osoba ta żałowała tego czynu i postanowiła się wyspowiadać. Po egzorcyzmach ból głowy całkowicie ustąpił.
Najbardziej charakterystyczny dla zniewoleń duchowych jest lęk przed modlitwą,  rzeczami świętymi i sakramentami.
Pewna osoba zniewolona opowiadała, że każde przystąpienie do spowiedzi było dla niej męką: trzęsła się przy konfesjonale, nie mogła mówić, nie mogła otworzyć ust. Po modlitwie o uwolnienie objawy te minęły bezpowrotnie. Zniewolenie duchowe często wywołuje niechęć do rzeczy świętych, a nawet agresję. Osoba, której poradzono egzorcyzmy, mówiła, że czekając w poczekalni i słysząc przez drzwi urywki modlitw wpadła w złość i chciała wyjść. Bardzo często osoby egzorcyzmowane zatykają sobie uszy, aby nie słuchać słów modlitwy. Zły duch nie chce dopuścić do spotkania z egzorcystą przez mnożenie różnych przeszkód i wzbudzanie lęku. 

2. PRZYCZYNY

Co może być przyczyną zniewolenia duchowego? 
Pierwszą taką przyczyną może być okultyzm, to znaczy posługiwanie się mocą złego ducha, niezależnie od tego, czy zdajemy sobie sprawę z tego, że posługujemy się mocą złego ducha, czy też nie. Do okultyzmu, zwanego też ezoteryzmem należą czary i magia. Polegają one na wymawianiu pewnych formuł, słów i zaklęć oraz na spełnianiu pewnych czynności w celu obrony przed jakimś złem względnie w celu zaszkodzenia drugiemu człowiekowi
Istnieją zbiory takich formuł, które są niekiedy przekazywane w pewnych środowiskach z pokolenia na pokolenie. Zło może być przekazywane także przez tak zwane fetysze: wystarczy zakląć określony przedmiot i podrzucić jakiejś osobie, aby mu zaszkodzić - jeżeli dana osoba nie jest w łasce Boga.
Chrześcijanin związany z Bogiem przez wiarę, nadzieję i miłość, chroniony mocą sakramentów, zwłaszcza sakramentu Eucharystii, nie powinien się jednak bać czarów i magii. Jezus Chrystus jest silniejszy od mocy złego ducha. 
Niektórzy odróżniają magię czarną od białej; czarna służy szkodzeniu, a biała ponoć obronie i według nich nie ma nic wspólnego ze złym duchem. Otóż, trzeba wyjaśnić, że poprzez każdą magię wchodzi się na „teren” złego ducha. Pewien młody człowieka, praktykował białą magię myśląc, że w ten sposób zwalcza zło. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że bardzo oddalił się od Kościoła, zaniedbał modlitwę i przystępowanie do sakramentów świętych. Pewnej nocy doświadczył tak niesamowitego, pełnego grozy, ataku złego ducha, że następnego dnia, bez chwili zwłoki, udał się do kościoła, aby się wyspowiadać. Myślał, że nie przeżyje tego doświadczenia i nie chciał, żeby się coś podobnego powtórzyło. Od tego dnia rzucił białą magię. Uwaga: niektórzy sądzą, że „zamawianie” chorób nie jest złe, ponieważ skutki są dobre. Takie myślenie jest błędne; nie znamy wszystkich skutków „zamawiania”, a „zamawiający” nie wie, jakimi siłami się posługuje. Do okultyzmu należy też wróżenie: z kart, z ręki, z liczb, z fusów, z gwiazd (astrologia). Bardzo wielu ludzi sądzi, że nie ma w tym nic złego, a jednak już w Starym Testamencie Bóg surowo zabronił wróżbiarstwa; w księdze Powtórzonego Prawa, 18,9-12 czytamy:
Gdy wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni.
Pytanie nieznanych sił o przyszłość, o radę w trudnych sytuacjach, czy w ogóle w sytuacji dokonywania wyborów życiowych, jest wyrazem braku zaufania do Boga, co natychmiast wykorzystuje zły duch, aby podsunąć człowiekowi własny plan, a przynajmniej zasiać w sercu lęk. 
Szczególnie niebezpieczne są karty tarota. Wróżenie kartami tarota doprowadziło pewną osobę do poważnych zaburzeń psychicznych uniemożliwiających wprost normalną pracę i odpoczynek; dręczyły ją lęki, smutek, poczucie bezsensu życia, miała wielkie trudności w kontaktach z innymi, ataki nieuzasadnionej złości i nienawiści. Ktoś jej poradził, żeby porozmawiała o tym z księdzem egzorcystą. Modlitwa a raczej modlitwy o uwolnienie pomogły jej. Obecnie czuje się bardzo dobrze. Ale proces uzdrawiania trwał bardzo długo. 

Inną przyczyną zniewolenia duchowego jest spirytyzm, czyli wywoływanie duchów. Wywoływanie duchów bardzo często uważane jest za interesującą zabawę. Oto przypadek trzynastoletniej dziewczynki. Matka przyprowadziła ją do egzorcysty, ponieważ od czasu do czasu dostaje ataków szału, wtedy bije sama siebie, wyrywa sobie włosy, demoluje mieszkanie. W takim ataku bluźni i bardzo boi się wody święconej. Badania lekarskie przy zastosowaniu najnowszych specjalistycznych metod nie wykazały żadnej choroby. W rozmowie z egzorcystą, dziewczynka wyznała, że razem z koleżankami kilka miesięcy temu grała w „grę” pod tytułem „wywoływanie ducha”. W czasie „gry” wymieniała określone imię ducha. Zakończyły tę grę, kiedy ukazał się czarny dym i bardzo je przestraszył. 

Kontakty z „innym wymiarem”, ze światem duchów, niezależnie od zasad religii chrześcijańskiej, a nawet niezależnie w ogóle od religii, są dzisiaj modne. Różni uzdrawiacze powołują się niekiedy na współpracę z duchami „przewodnikami”, oczywiście, są to według nich duchy dobre, względnie dusze zmarłych lekarzy, którzy nadal chcą służyć ludziom swoją wiedzą. Szerzące się dzisiaj idee „New Age” sprzyjają takiemu myśleniu. Czy jednak jest możliwy kontakt ze światem duchów na płaszczyźnie czysto naturalnej? Trzeba powiedzieć, że nie jest. Znany francuski charyzmatyk o. Józef Maria Verlinde, autora kilku ciekawych książek na temat ezoteryzmu, między innymi „Zakazany owoc”, przez pewien czas leczył przy pomocy tak zwanej bioenergoterapii, przez dotyk, przy pomocy wahadełka i wierzył, że był prowadzony przez „ducha przewodnika”. Ale pewnego razu, w czasie Mszy św. ten „dobry duch” zaczął bluźnić imieniu Jezusa. Wtedy Verlinde zrozumiał, kim ten duch naprawdę jest i całkowicie zerwał z nim kontakt a w konsekwencji również zaprzestał leczyć. To, co wydawało mu się siłami czystej natury, okazało się niebezpieczną ingerencją złego ducha. 

Oto świadectwo pewnej kobiety: „Nie otrzymałam w domu wychowania religijnego. Nawet nie przystąpiłam do bierzmowania. Już od szkoły średniej uczęszczałam do kościoła sporadycznie. Wyszłam za mąż bez ślubu kościelnego. Po kilku latach mąż mnie opuścił. Siedem lat temu zostałam namówiona, aby pójść na dziesięciodniowy kurs ezoteryczny. Zrobiłam kurs tai-chi oraz czakroterapii. Od tego czasu zaczęło się coś złego dziać ze mną, wpadałam w choroby, które lekarze nie potrafili określić. Męczyły mnie potworne depresje i bóle głowy aż do utraty przytomności. Kiedy dowiedziałam się o leczeniu metodą reiki, postanowiłam poznać tą metodę: zrobiłam trzy kursy reiki. Przez trzy lata leczyłam tą metodą i miałam osiągnięcia (uzdrowienie pewnej osoby z raka). Interesowałam się astropsychologią. Jednak sama nadal chorowałam i w ogóle w każdej dziedzinie życia ponosiłam klęski. Kilka miesięcy temu poszłam do spowiedzi i przyjęłam Komunię św. Zaczęłam też chodzić na Mszę św.” 

Następną przyczyną zniewolenia duchowego może być kontakt z satanizmem lub jakąś sektą religijną. 

Pewna osiemnastoletnia dziewczyna prosiła egzorcystę o modlitwę o uwolnienie, ponieważ wpada w dziwne transy, słyszy głosy, myśli nieustannie o śmierci. Zaczęło się to od czasu, gdy rodzice zabronili jej uczęszczać do szkoły medytacji wschodniej. Zawsze była religijną, do szkoły tej wstąpiła, aby jeszcze bardziej rozwinąć się duchowo. Przeszła w niej inicjację, była zafascynowana tym, czego ją tam uczono. Ale im bardziej wiązała się z tą szkołą, tym gorzej czuła się w kościele. Wreszcie powiedziała rodzicom, że już nie będzie chodzić do kościoła. To był dla rodziców szok – i stąd ten zakaz. Dziewczyna zgodziła się wyrzec wszystkiego, co nie jest zgodne z nauką Jezusa, przystąpiła do sakramentu pokuty i nastąpiło uwolnienie. Mówiła, że jakby coś z niej spadło. Ze łzami radości zapewniała, że chce żyć. 
Pewien uczeń liceum, który rozczytywał się w literaturze satanistycznej, a jednocześnie coraz bardziej unikał praktyk religijnych, za namową matki wziął udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych. Właściwie duchowo nie brał w nich udziału, kpił sobie z wygłaszanych katechez i nie przystąpił do sakramentu pojednania. Rekolekcje kończyły się nabożeństwem przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Chłopiec wraz z innymi podszedł do ołtarza i wtedy stało się coś dziwnego: osłabł, osunął się na podłogę, zaczął się dusić, nie mógł mówić. Doszedł do siebie po modlitwie o uwolnienie od złego ducha. Po tym przeżyciu powrócił do praktyk religijnych i przestał interesować się satanizmem. 

Okolicznością sprzyjającą powstawaniu zniewoleń duchowych może być długotrwałe zaniedbanie życia religijnego, zaniedbanie spowiedzi św. i Eucharystii.
Jezus Chrystus powiedział: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie (J 6,53). Brak życia Bożego w człowieku, czyli jego duchowe osłabienie, stara się wykorzystać zły duch i poddać tego człowieka swojej woli. Do zniewolenia duchowego może też doprowadzić nieszczera spowiedź, czyli zatajenie grzechu ciężkiego i następujące później Komunie św. świętokradzkie. 
Na koniec trzeba dodać, że egzorcyzmy i modlitwa o uwolnienie nie działają w sposób automatyczny, potrzebna jest współpraca osoby zniewolonej, pragnienie uwolnienia i wiara w moc Jezusa. Przede wszystkim opętany lub zniewolony musi wyrzec się złego ducha, wyrzec się grzechu, jak najczęściej przystępować do Komunii św., dużo się modlić, szczególnie powinien odmawiać Różaniec, którego zły duch nie znosi. 

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz