Wróć, człowieku, do swojego Boga.
Nie dasz sobie rady sam.
To nie do Twego sąsiada, do Twego brata,
Ale do Ciebie, do Ciebie woła Pan:
Wróć synu, wróć z daleka,
Wróć, synu wróć, Ojciec czeka.
Nie dasz sobie rady sam.
To nie do Twego sąsiada, do Twego brata,
Ale do Ciebie, do Ciebie woła Pan:
Wróć synu, wróć z daleka,
Wróć, synu wróć, Ojciec czeka.
Wróć, jeszcze czas, nie zwlekaj,
Jak długo jeszcze każesz czekać?
Jak długo jeszcze każesz czekać?
Pustą, samotną drogą,
Z sercem pełnym od win
I ze spuszczoną głową,
Szedł marnotrawny syn.
Wróć synu, wróć z daleka,
Wróć synu, wróć, Ojciec czeka.
I wychodzi na drogę,
I wygląda stęskniony,
Czy nie wracasz do domu
Tyle razy odchodzisz
I powracasz skruszony,
A On zawsze dla ciebie,
Ma otwarte Ramiona.
Pustą, samotną drogą,
Z sercem pełnym od win
I ze spuszczoną głową,
Szedł marnotrawny syn.
Wróć synu, wróć z daleka,
Wróć synu, wróć, Ojciec czeka.
Roztrwoniłeś swą miłość,
Z pustym sercem powracasz,
A On ciebie przygarnia, przebacza.
I wychodzi naprzeciw Ojca Serce zbolałe:
Wreszcie, synu, wróciłeś, tak czekałem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz