piątek, 29 lipca 2016

Najważniejsza jest MIŁOŚĆ

Podstawowym owocem Ducha Świętego jest miłość. Na niej opierają się wszystkie pozostałe. Jak promień białego światła, przechodząc przez pryzmat, rozszczepia się na promienie o różnych barwach, tak owoc Ducha – miłość, rozszczepia się w sercu człowieka na różne owoce. Miłość jest ponad wszelką władzą i wszelkimi darami. Miłość jest czymś więcej niż tylko uczuciem, o czym możemy usłyszeć najczęściej we współczesnym świecie. Miłość jest Bożym objawieniem i chwałą. To ona sprawiła, że Jezus narodził się z przeczystej Dziewicy, aby potem nas zbawić.



Najlepszym przykładem, jak należy miłować, jest Jezus Chrystus, który jest prawdziwą miłością. To Jego miłość sprawiła, że opuścił tron nieba, przyjął kształt człowieka, stał się ubogim, aby swoim ubóstwem nas ubogacić. Wziął grzechy nasze na siebie, cierpiał i umarł za nas. Uczynił to z bezinteresownej miłości do nas. Jezus powiada: „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). To dzięki Chrystusowi, który oddał za nas swoje życie, wiemy, czym jest miłość. Dlatego i my powinniśmy swoje życie oddawać za bliźnich. Jeżeli ktoś jest bogaty i widzi, że bliźni cierpi niedostatek, a mimo to zamyka przed nim serce, to jakże może twierdzić, że kocha Boga? (por. 1 J 3, 16-17). Miłość jest ważniejsza od wiedzy, mądrości, od wszelkich bogactw tego świata. Miłość jest najważniejsza.
 
Z pomocą w miłowaniu przychodzi nam Duch Święty. Jeśli się na Niego otworzymy, to napełni nasze serce miłością. A kim jesteśmy bez miłości? Chyba tylko puchem marnym, a w zasadzie niczym. Na nic zdadzą się wszystkie bogactwa, zaszczyty, nawet wspaniałe dary. Znamy przecież Hymn o miłości, w którym czytamy między innymi: „Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (1 Kor 13, 2).

Jak pisał Kardynał Stefan Wyszyński: „jesteśmy z Miłości i dla Miłości! Wszystko, co jest na świecie, powstało z Miłości Najwyższej i dąży z powrotem na łono Ojca, do swej «kołyski», w ramiona wszechogarniającej Miłości”. W dalszej części swej książki Miłość na co dzień Prymas Tysiąclecia wzywał w trudnych czasach komunizmu: „Pozwólcie człowiekowi miłować! Obwołajcie wielką konstytucję miłowania, a bunt umrze niesławną śmiercią, gdyż najbardziej istotne pragnienie natury ludzkiej znajdzie swój pełny wyraz”.

Miłość zaś rodzi miłość wzajemną. Żar miłości obejmuje nie tylko Boga i Jezusa, ale wszystkich ludzi, którzy się na nią otwierają. Wystarczy kochać, aby być głosicielami Dobrej Nowiny: patrzcie, jak oni się miłują. Miłość ta rozpala żar, o którym mówi apostoł Paweł: „jeśli nieprzyjaciel twój cierpi głód– nakarm go. Jeśli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę”  (Rz 12, 19-20). Apostoł zachęca nas do czynienia miłości w wolności: „Jesteście powołani do wolności; tylko w imię tej wolności nie ulegajcie grzesznej naturze, ale z miłością służcie sobie nawzajem” (Ga 5, 13). Miłość – ta prawdziwa, pochodząca z Bożego Skarbca – jest najwspanialsza i na dodatek można ją brać garściami za darmo od Pana Boga. Ale ona przynosi radość dopiero wtedy, gdy się nią dzielimy, dajemy ją innym, czyli wtedy, gdy po prostu kochamy. Rozważając najważniejsze przykazanie Boskie, możemy dojść do wniosku, że zasadnicze przykazanie miłości brzmi dość minimalistycznie, jeśli chodzi o innych ludzi: Będziesz miłował swego bliźniego, jak siebie samego (Mt 22, 39). Nie zauważa się przy interpretacji tego przykazania, że stwierdza ono wyraźnie, iż miłość do siebie samego jest warunkiem i miarą miłości bliźniego. Jeśli chcemy kochać innych, być otwartymi na spotkanie z nimi, musimy tę drogę przebyć z samym sobą. Musimy dostrzec siebie i zobaczyć się w prawdzie, zaakceptować takim, jakim się jest, aby postawić wymagania nadające kierunek naszemu własnemu rozwojowi. Miłość jest najwspanialsza. Ona oczyszcza duszę z grzechów i pociąga ją do kochania Boga całym sercem, całą duszą, rozpalając cudowną słodyczą. Ona zmienia grzeszników w świętych, niewolników czyni wolnymi, przeciwników przemienia w przyjaciół. Ona cudzoziemców czyni obywatelami, niestałych statecznymi, pysznych pokornymi, przewrotnych łagodnymi, oziębłych żarliwymi, smutnych radosnymi, skąpców hojnymi, nieuczonych mędrcami. To wszystko sprawia miłość, która przejmuje całą wewnętrzną istotę człowieka, mobilizuje wszystkie siły duchowe. Miłość chrześcijańska powstaje przez wewnętrzne odrodzenie i jest dziełem Ducha Bożego. Jak mówi apostoł Paweł: „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

O tym, jak ważna jest miłość w Kościele, napisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus: „Zrozumiałam, że Kościół posiada serce i że to serce płonie miłością, że jedynie miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło miłości, apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej… Zrozumiałam, że miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim”. Jak ogień pochłania drzewo, tak miłość płynąca z Boga spala występki, oczyszcza serce skruchą, obmywa spowiedzią, ociera modlitwą, oświeca duchowym czytaniem, rozpala pobożnym rozmyślaniem, wycisza w samotności i łączy duszę z Bogiem przez swą żarliwość. Miłość otwiera wargi człowieka, by jego usta oddawały chwałę Bogu, ręce pobudza do pracy, nogi do chodzenia, oczy do kontemplacji, pamięć do wspominania, uszy i serce do miłowania bliźnich. Miłość w pokornej duszy niszczy złe uczynki popełnione w przeszłości, chroni przed przyszłymi, prowadzi w teraźniejszości, uwalnia od wielu wątpliwości, powstrzymuje zbytnią ciekawość, usuwa rzeczy zbyteczne, wyklucza próżność, obnaża fałsz, nienawidzi to, co szpetne, ułatwia to, co trudne, rozjaśnia to, co ciemne, odsłania proszącemu tajemnice nieba, porządkuje wszystko wewnątrz i na zewnątrz. Miłość w świętej duszy jest dobrą wolą, która nie przestaje czynić tego, co słuszne, chociaż słabość albo konieczność nie pozwalają jej czynić dobra, którego pragnie i do którego dąży. Jakże szczęśliwa i czysta jest ta dusza, dla której Bóg jest wszystkim, dla której, prócz Boga, nie ma niczego słodkiego ani cennego. „Miłość ciężaru nie czuje, na trudy nie zważa, chce więcej, niż może, wszystko dla niej jest możliwe” (O naśladowaniu Chrystusa III.5.4).

Święty Augustyn powiedział: kochaj i rób, co chcesz. To wskazanie dowodzi, jak bezpieczne jest życie w miłości. Jeśli kochasz prawdziwie, to nie skrzywdzisz drugiego człowieka. Wszystko, co zrobisz z miłości, będzie zawsze dobre, nawet wtedy, kiedy powiesz swoim bliskim, znajomym trudną prawdę o grzechu, zaniedbaniu, znieważeniu, krzywdzie.

Trzeba jednak pamiętać, że miłość do drugiego człowieka, do własnych dzieci, do męża, żony – to nie tylko czułe słówka, zgadzanie się na wszystko. Miłość to również wymagania ojca, matki, czasami nawet zakazy, które przecież zawsze przyjmuje się z niechęcią. Jednak kochający rodzice, właśnie z miłości do dzieci, nie powinni godzić się na kontakty z nieodpowiednim środowiskiem, mają zakazać wręcz młodemu człowiekowi zbyt długiego kontaktu z komputerem, telewizją itp. Oczywiście, najpierw z miłością powinni porozmawiać, argumentując swoje zakazy i ich podłoże.

Miłość to pragnienie dobra i szczęścia drugiej osoby. Miłość to dawanie, a nie branie. To bezinteresowny dar z siebie. Taką postawę pozostawił nam Bóg, który jest miłością. „Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1J 4, 12). Nie bądźmy więc obojętni czy nawet letni, bo „miłość Chrystusa przynagla nas”  (2 Kor 5, 14). Dawanie świadectwa miłości Boga jest obowiązkiem chrześcijanina. Obowiązek ten rozciąga się na całe życie człowieka i nie zamyka w jednostce czasu czy przestrzeni. Świadectwo to jest po prostu życiem wiary w miłość Boga i jest owocem życia w Duchu Świętym.


Najwspanialsze wskazówki dotyczące prawdziwej miłości pozostawił nam św. Paweł w 1 Liście do Koryntian w 13 rozdziale. Przypomnijmy sobie słowa Hymnu o miłości.
 
„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. 
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. 
Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. 
Miłość nigdy nie ustaje, 
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. 
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. 
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. 
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. 
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. 
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13, 1-13).
 
 
Zatem miłość istniała przedtem i istnieć będzie zawsze. Miłość trwa wiecznie, to tylko ludzie się zmieniają oraz ich poglądy. Miłość jest treścią naszego istnienia. Jeśli się jej wyrzekniemy, umrzemy z głodu w naszym życiu duchowym. 
 
 
O miłości mówił niejednokrotnie nasz ukochany Papież Jan Paweł II podczas swych homilii, które głosił w Polsce i na całym świecie. Oto niektóre z nich: 
 
• „Nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, bez tej miłości, która przebacza, choć nie zapomina, która jest wrażliwa na niedolę innych” (Gdańsk, 1990 r.), 
• „Miłość jest tą siłą, która nie narzuca się człowiekowi na zewnątrz, lecz rodzi się w jego wnętrzu, w jego sercu, jako jego najbardziej wewnętrzna własność” (Toruń, 1990 r.), 
• „Prawdziwa miłość jest wymagająca. Miłość wymaga wysiłku, osobistego zobowiązania i związania się z wolą Boga. Oznacza to umartwienie i ofiarę, ale oznacza to również radość i pełnię człowieczeństwa” (Boston, USA 1979 r.), 
• „Miłość otwiera na drugiego człowieka, stając się tym samym podstawą ludzkich relacji. Uzdalnia do przekraczania bariery własnych słabości i uprzedzeń. Oczyszcza pamięć, uczy nowych dróg, otwiera perspektywę prawdziwego pojednania” (Drohiczyn, 1990 r.), 
• „Jesteśmy zatem wezwani do budowania przyszłości opartej na miłości Boga i bliźniego. Do budowania „cywilizacji miłości” (Gdańsk, 1990 r.). 
 
 
Wyruszajmy zatem codziennie na poszukiwanie Miłości, która jest z Boga, otwierajmy się na Ducha Świętego i nieśmy miłość, czyniąc cywilizację miłości. Zgłębiajmy jak najczęściej słowa o miłości i módlmy się o wspaniałą miłość dla nas, naszych bliskich i znajomych. Kochajmy się! A „…miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi” (Rz 12, 9). 
 
 
„Śpieszmy się zatem kochać ludzi. Tak szybko odchodzą”. To słowa poety księdza Jana Twardowskiego, które znamy chyba wszyscy, a które możemy przeczytać czasami na nagrobkach naszych zmarłych. A kochać człowieka to znaczy mieć dla niego czas, być obecnym dla naszego brata, siostry, szczególnie wtedy, kiedy nas bardzo potrzebują. Nasze owocowanie miłością to po prostu bycie z potrzebującym, wysłuchanie, a czasami tylko trwanie bez słów. To także jest miłowanie. 
 
 
Adam Edward Szczepanowski
z książki "Owoce Ducha Świętego w życiu chrześcijanina"





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz